Eurybiades Eurybiades
851
BLOG

Niezręczność i polityka

Eurybiades Eurybiades KOD Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

    Już nie jest tak gorąco, więc dopóki znowu coś się nie zapali, można sobie trochę odetchnąć przy sprawach mniej poważnych.   Po prawdzie, to trudno znaleźć coś mniej poważnego od dopiero co zakończonego protestu - ale jeśli się trochę wysilić, to można; dowiedli tego nie tak dawno dwaj faceci z opozycji.

   Przymioty takie, jak rzetelność, solidność, uczciwość i powaga, nie mówiąc już o jeszcze paru innych, są w uprawianiu polityki o.k. - temu nikt nie zaprzeczy.  Zręczność też się przydaje, ale na niej samej daleko się nie pojedzie.  A co dopiero mówić o niezręczności?   A jednak - dwóch wspomnianych opozycyjnych przyjemniaczków odkryło, że i ona bywa przydatna, szczególnie w sytuacjach beznadziejnych - bo przyznać się do tej słabostki czy niedoskonałości to tyle, co stępić ostrze spodziewanego ataku.  Jak tu gnębić kogoś, kto apeluje:  ułomny jestem - zrozumcie!  Dlatego lepiej było postawić na to, że Ryszard Petru nie zrobił swoich partyjnych towarzyszy w konia i nie pokazał wszystkim, w jak głębokim poważaniu ma swoją, pożal się Boże, działalność polityczną - a Mateusz Kijowski nie naciągnął swego bractwa na forsę:  oni tylko okazali się niezręczni.

   Niezręczność, faux pas, gafa - to pojęcia bliskoznaczne, w gruncie rzeczy - to samo;  co ważne - ich popełnianie przydarza się niechcący.  Uznać, że ci dwaj popełnili gafy?  No, jakoś  (nomen omen)   niezręcznie - i to jest dobre użycie tego słowa, podobnie, jak w odniesieniu do pani Lubnauer przyciśniętej do muru pytaniami, gdzie jest szef.  Co tu powiedzieć? - sytuacja nad wyraz niezręczna, a wyjście, jakie rzeczona niewiasta wybrała - jak najgorsze.  W tak samo niezręcznej sytuacji znalazł się Grzegorz Schetyna  wszedłszy na mównicę, bo zejść potem było nijak, a zostać  - wcale nie lepiej.  Rubla nie zarobił i cnoty nie zachował. 

   A jeszcze, co do niezręczności, którą w politycznym kontekście można rozpatrywać na różne sposoby:  Andrzej Mleczko w czasach, kiedy głównie rysował, a w TV nie bywał, popełnił historyjkę obrazkową o facecie, który nawiązał w pracy romans i w jego wyniku musiał zbyt namolną i kłopotliwą partnerkę zaciukać.  Kiedy ją poćwiartowaną wynosił z biura, zameczki walizek puściły i wszystko się wysypało na schodach.  "I teraz koledzy mówią o mnie: niezguła!" - skarżył się biedak.  Niezguła, inaczej - niezręczny, bo mógł np. obwiązać walizki postronkiem i byłoby w porzo.  I takie widzenie rzeczy bardziej mi odpowiada w odniesieniu do Kijowskiego i Petru.  Niezręczni, bo jeden mógł wsiąść do samolotu w czarnych okularach i ze sztuczną brodą, a drugi nie wpadł na podstawienie słupa. 

   Jeśli tak patrzeć na sprawy, to nie tylko oni okazali się ofermami.  Senator mógł nie gadać przez telefon o słusznie przecież należnych "nagrodach", posłanka powinna była lepiej sprawdzić uwodzicielskiego agenta, a premier przed przybiciem żółwików  - rozejrzeć się, czy nie ma fotoreporterów.  Ktoś tam idąc na cmentarz lub pod śmietnik nie oglądał się, choć należało - a cała fura ministrów nie wpadła na to, żeby sprawdzić, czy pod stołem u Sowy nie ma pluskwy.  Jak się tak zastanowić - ostatnie kilka lat, to jedno pasmo niezręczności. Jak tu było spodziewać się czegoś pomyślnego, skoro trafiła się nam taka kupa fajtłapów?


Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka