Eurybiades Eurybiades
2419
BLOG

"Bohaterowie są zmęczeni"

Eurybiades Eurybiades Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 26

    Oznaki tego zmęczenia z każdym dniem są wyraźniejsze.  Ostatnio Kosiniak czy Kamysz (z rozróżnianiem tych bardzo do siebie podobnych działaczy zawsze miewałem kłopoty)  ogłosił jakoby, że nie zamierza przeszkadzać w posiedzeniach.  A wojowniczy dotąd i bezlitosny     Grzegorz Schetyna, którego uśmiech potrafił olśniewać prezentacją pełnego zębostanu - teraz jakby przygasł, zatroskał się czymś i przebąkuje coś o potrzebie przenikliwości politycznej, to zaś może oznaczać więcej, niż tylko niechęć do przedterminowych wyborów.  No, i uśmiecha się tak jakoś skromniej, rzekłbym - półgębkiem. 

   Tak, tak - działalność publiczna, to nie przelewki - a taka blokada, to już dosłownie potrafi wyssać ostatki sił.  A jeśli ktoś w nią angażuje się tak, jak szef Nowoczesnej - to po dwóch tygodniach nogi się pod nim mają prawo uginać;  tu - powiedzieć coś do kamery, tam - zagrzać do walki marznących pod Sejmem i przy tym wszystkim pamiętać jeszcze o rotacji, czyli kolejności dyżurów... Kiedy w dodatku wypadnie choć trochę pomyśleć o tych wszystkich głowach od góry, rubikoniach i iluś tam królach - bo nikt mnie nie przekona, że te wszystkie błyskotliwości mogły padać bez przygotowania - ręce mogą opaść i człowiek sobie uświadamia, że dłużej tak nie pociągnie.  Czy należy więc dziwić się temu, o czym wszyscy dziś trąbią?  Nie zawsze można oddać się bez reszty jednej sprawie, nawet - wielkiej;  owszem, był wśród rozmaitych Ryszardów taki jeden o ksywie Lwie Serce - ale może równie dobrze trafić się Rysiek z sercem czułym.  Czy to aż tak zaskakujące, że obserwujemy taki właśnie przypadek?

   Bohaterowi po trudach należy się wytchnienie - bez dwóch zdań.  Jakie ono ma być?  W Średniowieczu rycerz po turnieju mógł liczyć na odpoczynek i ukojenie w ramionach damy, w której barwach walczył.  A islamscy wojownicy idą na całość - ich oczekuje po bohaterskim życiu kilka dziesiątek hurys!  Na tym tle przypadek naszego polityka jawi się, jako coś nad wyraz skromnego i nie domagającego się rozgłosu.  Tym samym - coś całkowicie należnego i zasłużonego.

   Tak to rozumiem i przy tym obstaję.  A niektórzy sprawę widzą inaczej:  że niby - kiedy nie wiadomo, jak niefortunnie zaczętą rzecz zakończyć - dobrze jest, że pojawia się coś trochę śmiesznego i wybaczalnego, jak każda słabostka.  Coś, na co zwrócą się oczy - a zasadniczy kłopot sam się jakoś rozpłynie.

  

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka