Eurybiades Eurybiades
1168
BLOG

TK - czyli Trybunalski Kołowrót

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 117

   Kołowrót znów kręci się w najlepsze, choć na dobrą sprawę powinno się to już znudzić - i chyba szary człowiek rzeczywiście ma tego dość;  jak słychać, mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego zamierzają zrezygnować z drugiego członu nazwy swojego grodu.   Ale to uczucie przesytu nie wszystkich dotyczy;  powiada się, że  "świnia i gość nigdy nie mają dość" - podobnie i politycy opozycji dalecy są od tego, aby odstąpić od napastliwego wałkowania wszystkiego, co się tyczy Trybunału.  Kolejna ustawa - i kolejne ataki;  co jednak ciekawe - to o ile ustawa nowa - treść ataków pozostaje taka, jaka była już w ubiegłym roku:  wszystko niekonstytucyjne, orzeczenie opublikować, a sędziów zaprzysiąc - itd.;  z lekka nudnawo, ale z drugiej strony - podziwu godna stałość.   Te same zarzuty - ten sam stopień ogólności:  co to dokładnie znaczy - niekonstytucyjne?   Wiem, wszystko, co dotyczy Konstytucji jest pewnie wysoce skomplikowane.   Niby to tylko zbiór przepisów, ale najwyraźniej do jego rozumienia uprawnieni są wyłącznie konstytucjonaliści - przedstawiciele zawodu, który specjalnie po to powstał;  ja - inżynier - wysiadam przy nich w przedbiegach.  W dodatku tak się jakoś składa, że uznawani przez wrzaskliwszą część sceny politycznej konstytucjonaliści - to wyłącznie sędziowie TK skupieni wokół jego prezesa i inni wspierający ich prawnicy;  ci, którzy wprawdzie spełniają wymagania odnośnie do wykształcenia oraz praktyki, ale nieskłonni są do negowania w ciemno wszystkich podejmowanych przez wiekszość parlamentarną zamierzeń legislacyjnych - za konstytucjonalistów uznawani być nie mogą z prostego powodu:  to pisowscy poplecznicy i ich opinie nie są warte brania pod uwagę.   W tej sytuacji my - szeregowi obywatele - powinniśmy  przyjmować potulnie prawdy nam objawiane.   Chyba, że nie koniecznie:  opinia, że do jakiego stopnia by nie była skomplikowana jakaś materia, to na jej obrzeżu zawsze znajdzie się coś dostępnego i zrozumiałego dla dyletanta - wydaje się być uzasadniona.   Skoro tak, to nie wchodząc w subtelności związane z filozofią prawa można zadać parę nieskomplikowanych pytań i oczekiwać równych co do jakości odpowiedzi na nie.

    Na przykład - dlaczego za niekonstytucyjny ma być uważany pomysł, aby orzeczenia TK zapadały większością 2/3;  Konstytucja, jak wiadomo, nakazuje, żeby rozstrzygała większość głosów - i to znaczy tylko tyle, że nie jest wymagana jednomyślność.   Tu kończy się to, czego Konstytucja żąda:  jaka ma być ta większość - zwykła, czy nie - może spokojnie i bez naginania któregokolwiek artykułu dośpiewać ustawa.  I logiczne uzasadnienie też się znajdzie, bo lepiej przecież, żeby ważne decyzje nie zapadały dzięki przewadze jednego głosu.

   Albo - czemu niezgodne z Konstytucją miałoby być rozstrzyganie spraw w kolejności ich wpływania do Trybunału?  Ustawa zasadnicza nic o tym nie mówi, a zapisana w niej zasada równości wobec prawa chyba między innymi na tym polega, aby dostęp do jego egzekwowania był sprawiedliwy;  czy kryterium kolejności napływania spraw nie jest najbardziej bezstronne?

   Na takie pytania - jedne z wielu możliwych - nie dało się usłyszeć rzeczowych odpowiedzi.  Coś tam, owszem, było o chęci paraliżowania pracy TK i o zawłaszczaniu, ale od snucia przypuszczeń i przewidywania oraz insynuowania ustawodawcy niecnych zamiarów do wykazania uchybień wobec Konstytucji - droga daleka.   Tyle, że nikt tych uchybień nie zamierza udowadniać - wystarczy orzec:  niekonstytucyjne.   W takim duchu wypowiadał się dwa dni temu w telewizji Leszek Balcerowicz komentując ostatnią ustawę:  niezgodna z konstytucją, paraliż Trybunału itp. - i do tego dodał, iż "Trybunał ma władzę interpretowania ustaw".   Dosłownie. 

   Trudno nie zauważyć, że na takim właśnie poziomie sytuuje się wszystko, co od opozycji w związku z zamętem wokół TK daje się usłyszeć.  Czy zasadne jest oczekiwanie, aby ten poziom cokolwiek się zmienił?  Ba, do tego - poza rezygnacją z patrzenia na sprawę wyłącznie przez pryzmat spodziewanego zysku politycznego konieczny byłby pewien wysiłek i to nie z kategorii fizycznych.   Thoreau powiada, że "tylko jeden człowiek na milion może dokonać efektywnego wysiłku intelektualnego";  czy do czterdziestki w ten sposób przesianych Polaków można by zakwalifikować wspomnianego Balcerowicza - albo Rzeplińskiego czy, dajmy na to, Budkę - nie podejmuję się rozsądzać.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka