Eurybiades Eurybiades
1453
BLOG

Erupcja multi-kulti

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 25

   Uzasadnienie, aby tak nazwać brukselskie wydarzenia jest jak najpełniejsze: w takiej wybuchowej formie objawia się skuteczność polityki zakładającej otwartość na wszystko, tolerancję bez wyboru i brak uprzedzeń wobec czegokolwiek.   To oczywiście nie objaśnia wszystkiego; przyczyny tych i podobnych wcześniejszych zdarzeń są i szersze - i znacznie bardziej złożone, ale nie sposób zaprzeczyć, że wciskana nam do głów, a tu i ówdzie skutecznie realizowana zasada konieczności przytulania do serca każdego przybysza i skwapliwego okazywania poszanowania jego obyczajów, tym wydarzeniom znakomicie sprzyja.   Przytulać do serca?   Czemu nie, ale może lepiej po skrupulatnym sprawdzeniu - kto zacz i czy jego obyczaje nie są sprzeczne z naszymi w stopniu mogącym zapowiadać późniejsze konflikty.   A nawet i po sprawdzeniu działać rozważnie, dawkując zakres tego przytulania z umiarem; tak by przynajmniej podpowiadał rozsądek.

   Trudno nie pamiętać prawdy oczywistej - takiej mianowicie, że skutki działań nie zawsze pokrywają się z ich celami.   "Przyszłość jest niepewna" - powiadał Marek Aureliusz, a ludowa mądrość dodaje: "Człowiek strzela - Pan Bóg kule nosi".   Coś tam jednak zależy od stanu wyjściowego;  jeśli teraźniejszość jest rozsądna - to przyszłość mniej niepewna, jeżeli człowiek stara się strzelać celnie - to i kule mogą trafiać nie tak znów nieprzewidywalnie.   W materii, o której mowa rozsądku dawno już zabrakło i katastrofalne skutki tego od pewnego czasu są widoczne.   Powtarzam - rzecz jest szeroka, a jej korzenie tkwią głęboko; mówię tylko o tym, co w naszym domu (europejskim - to mam na myśli) sprzyja przeciwnikowi - a nas obezwładnia.   Właśnie - obezwładnia; to sobie pomyślałem po przeczytaniu na pasku informacji: - "w reakcji na zamachy ogłoszono trzydniową żałobę".   W reakcji! - nie wiem, kto tak tę wiadomość sformułował, ale jej forma trafnie oddaje jakość tego, co się terroryzmowi przeciwstawia:  w reakcji - żałoba.   Przez Europę maszerują zwarte oddziały niechcianych przybyszów, którym dopiero ostatnio zaczęto nieśmiało przeszkadzać - a jeszcze do niedawna od czci i wiary odsądzano tych rozsądnych, którzy uważali, że granica ma być zaporą.  W dużych miastach zachodniej Europy trafiają się dzielnice, do których policja wchodzi niechętnie, a z jednej z nich wywieziono dopiero co trzy ciężarówki broni - w tym Stingery; kiedy to tam trafiło i czemu nie zostało nakryte w trakcie trafiania?   Słyszę, że w ubiegłym roku z tej słynnej już brukselskiej dzielnicy wyjechało walczyć w Iraku kilkuset młodych ludzi, a jedna trzecia z nich wróciła; po co, można się domyślić bez wielkiego wysiłku - a czy jakieś praktyczne wnioski wyciągnięto?   Pojechali, wrócili - pełna swoboda, podczas gdy najspokojniejszy w świecie Polak chcący odwiedzić USA, kiedy już przebrnie wyżymaczkę w ambasadzie - to i tak może zostać zawrócony z lotniska po drugiej stronie oceanu; w obecnej sytuacji to ja, prawdę mówiąc, w odniesieniu do tych młodych ludzi wolałbym to.   Tymczasem - to, co Europa przeciwstawia napastnikom wygląda na bezwład i niezdecydowanie.   To nie  niegrzeczni chłopcy - ale nastawieni  na zabijanie i nie wahający się w razie czego wykonawcy rozkazów; są wprawdzie jakoś tam inwigilowani i bywają znani służbom, ale dopóki nie wysadzą, nie podpalą, zarżną czy zastrzelą - włos im z głowy nie spadnie.   Jest wojna, a zidentyfikowany wróg chodzi spokojnie po ulicy, podczas gdy samo stwierdzenie podejrzanych czynności czy powiązań powinno wystarczyć do położenia na nim ręki.  Prawa człowieka ... ja to rozumiem, ale chyba nie oszaleliśmy kompletnie - są też prawa i potrzeby wojny, a ona właśnie trwa.  Trwa w sposób zastanawiający: bomby rzuca się gdzieś daleko, a u siebie - nadzwyczaj delikatnie.

   Póki co, możemy o tym mówić, jak o sprawie bezpośrednio nas nie dotyczacej.   Na razie - nasza chata z kraja, a poza tym w razie, nie daj Boże, potrzeby - może potrafilibyśmy sobie jakoś radzić, bośmy przecież w przeciwieństwie do niektórych nie oszaleli i nie mamy w każdej parafii czy gminie potencjalnie groźnego obcego.   Ale nie byłoby dobrze obudziwszy się pewnego ranka stwierdzić, że od zachodu graniczymy z kalifatem powstałym na gruzach czegoś, co nie umiało sobie radzić.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka