Eurybiades Eurybiades
2795
BLOG

Chyba "totalnie" się nie dogadamy

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 94

   Piszę - "chyba", choć w przekonaniu, że nie dogadamy się na pewno, utwierdzam się coraz bardziej;  to "chyba" jest raczej na wszelki wypadek i bierze się z mojej ograniczonej skłonności do ocen, opinii i twierdzeń kategorycznych.  Na dobrą sprawę, to tę niemożność dogadania się widać na każdym kroku i w każdej niemal sprawie - ot, choćby w takiej:  z obejrzanych i wysłuchanych ostatnio jedna po drugiej wypowiedzi Kornela Morawieckiego i Andrzeja Celińskiego dotyczących "Bolka" sam się wysnuł wniosek, że ci dwaj nie dogadają się z całą pewnością i to nie dlatego, że ten pierwszy nie ma racji - bo jest akurat odwrotnie.  I że nie dogadają się najwyraźniej nie tylko w tej sprawie.

   Trochę pewnie taka niemożność porozumienia się powinna martwić, bo wielu wypowiada się za jednością:  Prezydent nawoływał do budowania wspólnoty, ostatnio Piotr Semka uznał za konieczne, aby wszystkie partie połączyły siły dla realizacji planu Morawieckiego juniora - a Ryszard Bugaj ubolewał nad postępującymi i dotyczacymi już rodzin podziałami, co w jego przypadku objawia się tym, że pani Bugajowa chodzi na manifestacje KOD - a on nie.  Do tego Grzegorz Schetyna uczepiwszy się, jak pijany płotu słówka "totalny" coś tam wymęczył o "dyktaturze podziału i nienawiści", z czego powinno wynikać jego optowanie za jednością i zgodą.  A nie wynika.

   Nieźle byłoby dogadać się, nie ma dwóch zdań - ale co począć, skoro mimo, iż mówimy tym samym językiem - a więc podstawowy warunek możliwości porozumienia się jest spełniony - to każde nieomal słowo rozumiemy inaczej.  Albo raczej - inaczej go używamy.  Ot, choćby - "błąd": to słowo oznaczające nic innego, jak nieprawidłową czy niekorzystną czynność dokonaną niechcący, bezwiednie czy mimowolnie - było niedawno chętnie i powszechnie używane przez polityków i stronników Platformy na określenie tego, co ona zrobiła w ubiegłym roku tworząc swoją ustawę o TK;  przyciskani do ściany łaskawie przyznawali, że błąd.  "Błąd" - chociaż nie ma wątpliwości, że nie stało się to niechcący czy bezwiednie i w związku z tym właściwsza byłaby terminologia w rodzaju:  kant, przewał, machlojka - czy jeszcze jakoś podobnie.  Albo to - "Nowoczesna";  wiadomo, chęć przynęcenia stronników przy pomocy przynajmniej - w braku argumentów - chwytliwej nazwy, jest zrozumiała.  Ale czy przesadne jest oczekiwanie, aby była ona choć trochę zgodna z realiami?   Na czym miałaby polegać nowoczesność "Nowoczesnej" - nie wiadomo, jako że z jej dotychczasowej aktywności wyraźnie wynika chęć, aby wszystko było, jak dotąd - szczególnie w kwestii podziału dóbr; nowość polegałaby wyłącznie na tym, że u władzy zasiadłby Ryszard Petru oraz jego aktywistki o podwójnych nazwiskach.  Swoją drogą - to samo z siebie nasuwa się przypuszczenie, że być może w statucie tej partii zapisany jest dla pań obowiązek noszenia dwóch nazwisk; jeśli tak - byłaby to jakaś nowość w zestawieniu z innymi ugrupowaniami, ale mimo wszystko - chyba nie nowoczesność.

   I tak co rusz - można by przykładami sypać bez końca, a z czego to się bierze?  Nieoceniony Szwejk powiedział coś mniej więcej takiego:  "...muszą być też ludzie głupi, bo gdyby wszyscy byli mądrzy - to co drugi by z tego zgłupiał".  To właśnie przypomniało mi się podczas słuchania, co też w związku z 500+ mają do powiedzenia Schetyna, Neuman i inni z tej paczki.  Miał Szwejk rację - muszą być też ludzie głupi, ale dlaczego musieli w takiej ilości skupić się po jednej stronie tzw. dyskursu politycznego?  To z pewnością nie ułatwia dogadania, a skądinąd przyznanie, że to może nie głupota, a zła wola - też go nie przybliża.

   A co ze stosunkiem do pryncypiów?  Ponad sto lat temu ktoś napisał: - Polska to jest wielka rzecz!  Pamiętamy, kto - prawda?  I jak my, podzielający to przekonanie mielibyśmy dogadywać się z kimś, dla kogo polskość - to nienormalność i ciężar?  Niewykonalne.

   Tak ta rzecz w dokonanym po łebkach "oglądzie" wygląda, a i bliższe oraz wnikliwsze przyjrzenie się sprawom pewnie nie przyniosłoby konkluzji innej, niż ta:  nie dogadamy się. Czy się tym martwić?  Pewnie, lepiej byłoby tę wspólnotę budować bez problemów i z wszystkimi - ale skoro, jak się rzekło, to niemożliwe - trza budować, z kim się da.  W końcu,  wspólnota - to nie twór jednorodny i nie monolit;  skała nawet z dziurą w postaci jaskini - to nadal skała i wcale nie musi się zawalić.  Zresztą - taki, na przykład, "totalny Grześ" wyraźnie zapowiedział, że we wszystkim będzie "totalnie przeszkadzał" - a z tego jasno wynika, że dogadywać to on się nie wybiera.  Natomiast najwyraźniej wybiera się Ryszard Bugaj - tyle, że nie w naszą stronę; z tego, co ostatnio robi i mówi wynikałoby raczej, że zmierza w kierunku wytyczonym przez małżonkę i maluczko, a ujrzymy go podskakującego na ulicy.  Widać - taki mus; nas on na szczęście nie dotyczy.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka