Eurybiades Eurybiades
459
BLOG

Wybory i Mickiewicz.

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 12

   Tego, co jest prawdą nie da się zadekretować z poziomu nawet najwyższych stanowisk państwowych,  a o słuszności nie decyduje przewaga w mandatach parlamentarnych; tego wydają się nie rozumieć, albo o tym nie chcą pamiętać - prezydent, premier i cała wataha pomniejszych przedstawicieli władzy.Pewnie nie chcą, bo o niemożność rozumienia takiej oczywistości nie chciałbym posądzać nawet tych, co do intelektu których nie mam wygórowanego wyobrażenia.

   To chyba oczywiste, do czego piję. Nie wiem, czy na pewno rację ma bloger, który wyliczył, że prawdopodobieństwo przedstawionego nam wyniku wyborczego jest takie, jak trafiania szóstki w totku przez te samą osobę przez kilka tygodni z rzędu.Tego nie wiem, ale w braku lepszego objaśnienia tej niezwykłości muszę przyjąć, że jego twierdzenie jest prawdopodobne - a przynajmniej jakoś tam oddaje nienormatywność sytuacji. Prezydent i premier twierdzą, że jest zgoła inaczej: wynik wyborów - niepodważalny, ewentualne poszczególne nieprawidłowości - do wyjaśnienia w sądach, a wątpiący - to podpalacze.Wyjaśnienia łagodzące przyjmuje się z zasady chętnie, bo człowiek z natury wybiera spokój - rzecz tylko w tym, aby te wyjaśnienia opierały się o coś możliwie solidnego.To, na czym w swoich nie dopuszczających sprzeciwu twierdzeniach opierają się prezydent i premier, nie pozostawia ani odrobiny wątpliwości co do stopnia rzetelności. Ich wiedza o przebiegu procesu wyborczego jest taka sama, jak moja; niczego, podobnie jak ja, nie nadzorowali ani nie sprawdzali. Moja - każe mi wątpić w rzetelność wyniku, a ich - skłania do stawania murem w jego obronie. Ja dla uzasadnienia mojego stanowiska mam argument, który trudno zbyć ot, tak sobie: rażąca niezgodność z precyzyjnym w założeniu badaniem sondażowym i zaskakujące wnioski z porównania z innymi wyborami - oni nie mają żadnych i zastępują je arbitralnością wypowiedzi i inwektywami pod adresem oponentów. To za mało, bo przecież trudno brać serio taki zestaw argumentów: po pierwsze - wybory były uczciwe, bo inne być nie mogły,  po drugie - prawo nie przewiduje możliwości ich unieważnienia, po trzecie - negujący wynik podpalają Polskę,  po czwarte - opozycja ubija swój interes polityczny, a po piąte - dajmy odpór szaleństwu. Reszty nie pamiętam. Nie biorę tych argumentów serio między innymi dlatego, że ich mnożenie nie niesie za sobą wzmocnienia; to tak, jak z tym generałem Napoleona, co to nie strzelał na wiwat z tysiąca powodów, a cesarzowi wystarczył pierwszy: brak armat. Szkoda, że nie słuchał dalej, bo ta mnogość powodów znaczy tyle, że generał mógłby nie strzelać nawet posiadając armaty - a to już dla cesarza nie musiało by być takie miłe. Dla generała - też.  W naszej sytuacji ważna jest też wyłącznie ta sprawa pierwsza - czy wybory były uczciwe; jeśli nie, to wszystkie inne argumenty stanowią tylko godny odrzucenia bełkot. Kilka słabych argumentów nie zastępuje jednego mocnego. W wydaniu rządzących rzecz wydaje sie wyglądać następująco: wybory były uczciwe - a nawet jeśli nie, to i tak przepisy nic z tym nie pozwolą zrobić. No, dziękuję uprzejmie. To zresztą zbiega się z ulubionym przez władzę sposobem tłumaczenia innych niewygodnych spraw: może i nie jest najlepiej, ale niezależne od władzy okoliczności nie pozwalają na nic innego.

   Powyborcze badania opinii mówią podobno, że nieco ponad połowa pytanych uważa wybory za uczciwe; znaczy to jednocześnie, że prawie połowa tej opinii nie podziela (część z nich nie wie). To dużo i tego nie można nie brać pod uwagę, a najprościej byłoby, dla spokoju obywateli, sprawdzić; jak - znalazłyby się sposoby, tyle, że w opinii tych wysoko postawionych obrońców stanu istniejącego okażą się, jak nic, sprzeczne z prawem - i chyba tylko twardy i niezmiennie stały nacisk mógłby coś tu zdziałać. A z tym może byc trudno, bo jedno z  badań wskazuje, że ponad 60 % ankietowanych jest przeciw powtórzeniu wyborów. Może pytanie było tendencyjne - może wynik byłby inny po postawieniu go tak: - gdyby wybory sfałszowano - czy byłbyś za powtórzeniem ?  Ale wynik wyborów i okoliczności jego ukształtowania wszyscy znamy, więc te ponad 60 % - to niewesoło. Politycy rządzącej koalicji mają taką moc przekonywania ?  To niewykluczone - tak to bywa, co dawno już spostrzegł i opisał wieszcz: "Miała nad umysłami wielką moc ta tłuszcza;Bo Pan Bóg, kiedy karę na naród przypuszcza, Odbiera naprzód rozum u obywateli"  ("Pan Tadeusz", ks. I, w. 425 - 427)

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka