Eurybiades Eurybiades
1558
BLOG

Zgoda ? - niemożliwa.

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 68

    Wysłuchałem expose - jakże by inaczej. Tak wypadało, skoro mój premier miał mnie, obywatelowi coś do powiedzenia;  sam sobie jestem winien, że czasu poświęconego na wysłuchanie nie mogę uznać za najlepiej spożytkowany w życiu. Tego, co usłyszałem, mogłem się spodziewać: rząd zajmie się dosłownie wszystkim - między innymi sprawi, że pociąg z Gdańska do Warszawy będzie jeździł tak szybko, jak 20 lat temu - a także wyda na naszych żołnierzy aż 39 milionów, co można porównać do mojej zapowiedzi wyekspensowania się na jakiś cel kwotą 5 gr.

   No, dobra - pozwalam sobie na tanie złośliwości. Przyznaję - pani premier czymś mnie pozytywnie zaskoczyła. Ona, mianowicie, odchudzi polskie dzieci i nie zrobi tego każąc im jeść szczaw i mirabelki, ale coś tam pomanipuluje w sklepikach szkolnych. Bardzo dobrze - tylko ciekawość bierze, jak ona tego dokona, skoro zapowiedziała, że zacznie od 1 września 2015 - a wtedy jej rządy bedą miały się ku końcowi bez pewności co do możliwości kontynuowania. Podobnie zresztą rzecz się ma z zapowiedzią, że do roku 2020 wybuduje się 1700 km autostrad; mnie by bardziej interesowało, ile rząd da radę skończyć przed upływem swojej kadencji, czyli do jesieni przyszłego roku: 150 km ? - 100 km ? - a może zgoła nic, a w dodatku trzeba będzie podwójnie zapłacić ? Tak samo z podręcznikami: w 2017 będą za darmo - a co w przyszłym ? - ani jeden ?

    Nie o tym jednak chciałem - mimo moich tu wyłuszczonych wątpliwości i zastrzeżeń pani premier była przekonywująca, co stwierdził w telewizorze pewien aktor wydający się być trzeźwym. Niech mu będzie.  Chcę raczej mówić o czymś, co wśród tego niespójnego i niewyważonego moim zdaniem bełkotu zwróciło moją uwagę i co uważam za istotne: pani premier wezwała Jarosława Kaczyńskiego do zaniechania osobistej nienawiści do Donalda Tuska. Nie mogę oprzeć się przeświadczeniu, że ona po prostu swoje widzenie naszej polityki sprowadza - co zresztą zrozumiałe - do poziomu sobie dostępnego: osobiste animozje, osobiste cele, osobiste korzyści.  Nie - państwo, nie - dobro ogólne, nie - spór o zasady. Tak zresztą na te sprawy patrzy najwyraźniej cała jej partia, dowodów na co nie warto przytaczać z obawy przed zanudzeniem.

   Chwyt z tym wezwaniem do zgody przy całej swojej nad wyraz niewyszukanej formie i treści (żeby nie powiedzieć - prymitywiźmie) dość był zręczny;  wzywający do zgody, niezależnie od swoich zamysłów, prezentuje się lepiej,       a wzywany - gorzej, bo w wezwaniu kryje się sugestia, że to on jest tej niezgody winien.  Zgoda - kojarzy się dobrze:  - "Zgoda buduje, niezgoda rujnuje",  -  "Zgoda, zgoda - a Bóg wtedy rękę poda !" (z czego to ?) ,   - "... hasłem naszym zgoda będzie i Ojczyzna nasza !" (a to z czego ?). W bardzo czytelnym zamyśle było postawienie Kaczora pod ścianą: nie odpowie, znaczy - nie chce zgody !  On więc odpowiedział najsensowniej, jak było możliwe oświadczając poczciwie:  - nie ma sprawy, Donald, ja cię nie nienawidzę !    A skoro tak, to nie ma czego się wyrzekać i apel pani premier trafia, jak kulą w płot;  co, rzecz jasna, nie przeszkodziło ekspremierowi i paru redaktorom bredzić coś o przełomie w polityce i o tym, jakoby Prezes wyciągnął rękę do zgody (w domyśle - poszedłszy pod wpływem apelu po rozum do głowy i pokajawszy się).  A to nie tak: zgodę można zawrzeć nie ot tak sobie, w ogóle - ale co do czegoś lub wokół czegoś konkretnego. Czy w apelu pani premier jakiś byt materialny lub niematerialny, wokół którego ta zgoda mogłaby się zawiązać  został wyszczególniony ?  A skąd - nic nie wskazuje na to, że formacja pani premier byłaby skłonna do złożenia na ołtarzu ofiarnym bogini Zgody choćby części swoich profitów, ambicji, dążeń i przyzwyczajeń, wśród których z największym nawet trudem nie mogę się dopatrzyć czegokolwiek korzystnego dla Polski. Dla zgody, do której wzywa pani Kopacz konieczne byłoby, abyśmy my, patrzący na sprawy naszego kraju inaczej, niż jej obóz, zgodzili się na to wszystko, co w ostatnich latach było i jest dotąd - na (wyrażając się najoględniej) niekompetencję i nad wyraz specyficzny stosunek do państwa;  na to wszystko, co rządząca formacja serwowała i serwuje nam do przesytu. Zgoda na to jest niemożliwa.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka