Eurybiades Eurybiades
763
BLOG

Ukraina - to dobrze dla nas, czy nie ?

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 31

    Wszyscy Ukraińców (tych za Unią)  popierają, niekoniecznie w pełnej świadomości co do tego, w czym rzecz.   No, może nie wszyscy - pewnie nie popiera ich ta pani, która publicznie deklarowała: - kocham pana, panie Ławrow !  I jeszcze różni jej podobni. Podejrzewam też - a właściwie mam pewność - że niezbyt szczere jest okazywane publicznie poparcie ze strony naszej władzy, bo trudno byłoby je godzić z całą serią  działań zdecydowanie prorosyjskich rozpoczętą rezygnacją z poparcia Unii w sprawie embarga na mięso i trwającą dotąd. Wygląda wprawdzie teraz na to, że niełatwo byłoby mówić w sprawie Ukrainy innym głosem, niż  Bruksela - ale trudno też popierać twardo i zdecydowanie;  ot, może tylko trochę - miękko i delikatnie.  Ja patrzę na to wszystko trochę smętnie - krew wprawdzie nieco szybciej krąży, bo przypominają się czasy minione i tylko zazdroszczę Ukraińcom determinacji, której nam teraz nie dostaje. Życzę im jak najlepiej - niech obalą władzę, której nie chcą i wybiją się na upragnioną wolność pozwalającą im na integrację z Europą.  Może to im się nie udać - i to dla nas źle;  może się udać - a to zdecydowanie lepiej, bo Rosja się od nas oddali. I tylko tyle, a kiedyś chodziło o dużo więcej;  stąd ten mój smętek. Pamiętam taką rozmowę, w której wśród paru takich, jak ja - nie uprawiających polityki, usłyszałem skrócony i prosty wykład na temat założeń naszej polityki zagranicznej:  - idzie  o osiągnięcie takiego stanu rzeczy, w którym oczywiste byłoby, że każdy chcący załatwić coś ważnego w tej części Europy musiałby rozmawiać z Polską.  Chodziło nie o uzurpowanie praw do hegemonii, ale o osiągnięcie wśród byłych demoludów pozycji lidera i reprezentanta koordynującego ich poczynania oraz promotora w ich dążeniu do integracji z Europą. Nasze aspiracje do takiej pozycji były, jak się wydaje oczywiste - jesteśmy dość duzi, byliśmy pierwsi w wybiciu się na wolność, mieliśmy za sobą dobre i niedobre doświadczenia transformacji. Jak wszystko na tym świecie - mogły się te aspiracje ziścić, lub nie;  podjęcie próby było w każdym razie sensowne. I wyglądało na to, że nikt z naszych sąsiadów takiego stanu rzeczy nie kwestionował, przynajmniej w sposób zdecydowany;  wydawało się, że rozumieli jego celowość i potrzebę, co nie znaczy, że nie należało nadal nad nim pracować.        W końcu, nie bez powodu udało się w roku 2008 - w sytuacji podbramkowej - skłonić kilka głów państw rozumiejących podobnie wspólny interes do akcji wcale nie łatwej, a za to niebezpiecznej. Wtedy to wszystko wyglądało jeszcze nieźle, choć już zaczynało się przez działania naszej świeżo wybranej władzy sypać, aż się ostatecznie później zawaliło. Zamiary, które były - upadły,  dążenia - nie zostały zrealizowane. Że zaniechania w tym względzie były korzystne dla Rosji - dowodzić nie trzeba;  podobnie - jak tego, że tym samym szkodliwe dla nas. Czy to się nie nazywa działaniem wbrew racji stanu ?  A jednak - stało się i obwiniać o to nie można nikogo obcego; samiśmy  samochcąc to wybrali.  Pozbyć się jakichkolwiek aspiracji co do naszego umocowania w układzie międzynarodowym  ... co tu powiedzieć ?   Życzę Ukraińcom sukcesu - niech im się uda, choć teraz stałoby się to już bez naszego udziału. My swoje pięć minut już mieliśmy - i one minęły bez odrobiny choćby pozytywnego skutku. To już nie z nami będą rozmawiać chcący coś załatwić w tej stronie Europy. Może z Ukraińcami - a czemu nie, jeśli uda się im okazac siłę i skuteczność ?  Nie wydaje się możliwe odwrócenie czegokolwiek w tej sprawie - kto zresztą miałby tego dokonać ? Przecież nie ci, którzy do takiego stanu rzeczy przez ostatnie lata prowadzili.

  PS. Z zupełnie innej beczki - właśnie przeczytałem na żółtym pasku obwieszczenie o tym, co obiecał premier: skrócenie kolejek do lekarzy, likwidację umów śmieciowych, rozbicie lobby książkowego oraz podniesienie innowacyjności gospodarki - czyli naprawę tego, co za jego rządów zostało popsute. To jako żywo przypomina historię Żyda, który dręczony ciasnotą w domu za radą rabina wprowadził do mieszkania kozę; jaki szczęśliwy był po jej wyprowadzeniu !  Nie wiemy, czy premier naprawi to wszystko aż do osiągnięcia stanu wyjściowego - czy tylko trochę; podejrzewam, że nie da rady i doprowadzi tę kozę tylko do drzwi. Lemingi i tak oszaleją ze szczęścia .

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka