Zapierają - i dlatego, choć już w sobotę przerzuciłem Gazetę Wyborczą, dopiero dziś na tyle się odchwyciłem, że mogę sklecić parę słów. A wstrząsem, który mną tak poruszył, była dla mnie konstatacja, że Dzień Żołnierzy Wyklętych służący w moim przekonaniu uczczeniu ich pamięci - komuś innemu może posłużyć do celów zupełnie innych. Właściwie - po niedawnej rocznicy Powstania Styczniowego mogłem być na to przygotowany, ale mimo wszystko ... Jarosław Kurski na pierwszej stronie: - "Różni byli >żołnierze wyklęci<. Tacy, którzy woleli zginąć z bronią w ręku lub od własnej kuli .... Były też oddziały zdemoralizowane, które zbrodnię i rabunek kryły za patriotycznym frazesem". A dalej: - " Dla mnie >żołnierze wyklęci< to też ci, którzy po wojnie podjęli inną walkę - o odbudowę kraju". I jeszcze: - "Jedni chcieli Polski wolnej i demokratycznej. Inni - Polski bez Żydów, Ukraińców, Białorusinów, Litwinów, komunistów, innowierców, masonów". Ja Jarosława Kurskiego za mającego kłopoty z myśleniem nie uważam. Ech, przypomina się, co pisał niejaki mesje Tartakowski do Beni Krzyka: - "Benia, ja ciebie za idiote nie mam, bo jakbym ja ciebie miał za idiotę, to ja bym do ciebie pisał, jak do idioty ..." Otóż - ja Kurskiego też tak nie traktuję, za to mam zwyczaj tam, gdzie sensu nie widać - sensu właśnie się dopatrywać. Bo brak sensu bywa pozorny; kręcąc - często próbuje się coś uzasadnić i coś osiągnąć. Jasne jest przecież, że bandytów i rabusiów, których namnożyło się niemało - jak to podczas każdej wojny - nie uważamy >za żołnierzy wyklętych<, a skoro ktoś takiej kwalifikacji dokonuje, to trzeba zastanowić się - dlaczego. Podobnie - dlaczego jako >wyklętych< próbuje przedstawiać tych, którzy ..."podjęli walkę o odbudowę". Bzdura ! Odbudowa nie wymagała walki - to była normalna praca; podjęta między innymi także dlatego, że trzeba było po prostu żyć. Ich decyzji o wejściu w normalne życie nie można niczego zarzucić - ale twierdzić, że wiodąc normalne życie byli wyklęci - to nonsens. Jeśli w tym wszystkim nie chodzi o przedstawienie takiego obrazu, że : z żołnierzami wyklętymi sprawa nie była taka jednoznaczna, bo część z nich to byli bandyci, a poza tym wybrali walkę zamiast odbudowy - to o co innego może chodzić? Do tego wymarzona jakoby przez nich - w przeciwieństwie do Polski demokratycznej - Polska bez Żydów, innowierców - itd, itd. Dziwne, że redaktor nie wymienił jeszcze gejów.
To nie wszystko, co GW w swoim sobotnim numerze ma do powiedzenia o żołnierzach wyklętych. Na stronie 24 Adam Michnik snuje subtelne, poparte obszernym cytowaniem poetów rozważania zmierzające do stwierdzenia, że nic wtedy nie było takie oczywiste: i jedni - i drudzy mordowali, a przy tym - ..."dla jednych była to obrona Polski przed sowiecką opresją; dla drugich - obrona reform przed reakcyjnymi obrońcami Okopów Świętej Trójcy " . Fałsz ! Przecież ówczesne PSL, które postanowiono pokonać przy pomocy sfałszowanych wyborów i mordowania działaczy nie było partią reakcyjną, przeciwną reformom. Michnik pisze: - "Zazdroszczę tym, dla których wszystko jest jasne. Tym, dla których ówczesny świat dzieli się na bohaterów i zdrajców. Dla mnie nie jest to tak jasne". Nie jest to tak jasne ... - jakoś mnie to stwierdzenie w ustach Michnika specjalnie nie dziwi. A przeciez w tej akurat sprawie nie może być niejasności; bohater, zdrajca - to terminy całkowicie jasne i pozwalające na bezbłędne ich przypisanie tym, którzy walczyli o wolność Ojczyzny - i tym, którzy przeciw niej wspomagali obcą siłę. "Czas >żołnierzy wyklętych< - to epoka wielkiej sprzeczności. Dlatego >żołnierz wyklęty< do dziś dzieli polską pamięć" - to też pisze Michnik. Epoka sprzeczności ? - ja tę epokę pamiętam; byłem chłopcem niespełna dziesięcioletnim - pamiętam samochody z ubowcami wjeżdżające wieczorami z wygaszonymi światłami do wsi i potem po cichu przekazywane informacje o tym, kogo zabrali i dlaczego. Pamiętam, że za ojcem snuło się UB - i strach, że mogą go zabrać. Pamiętam, że nie była to żadna "sprzeczność" - narodowi postawiono but na gardle. Nie ma żadnej równowagi między pozycją posiadacza buta - a pozycją przydeptanego.
Tekst nie mógł obejść się bez niezbędnego w tej sytuacji Żyda - bo dla niektórych, jak wiadomo, stosunek do Żyda jest miarą wszystkiego; jasne więc, że i wyklętych należało pod tym kątem przebadać. Michnik pisze o "uderzeniu na Parczew i rozgromieniu mieszkających tam Żydów" utrudniających życie Polakom - i że przy okazji partyzanci spodziewali się zdobyc potrzebne im buty. Zgroza ! Tyle, że okazuje się potem, że jacys dziwni ci Żydzi - uzbrojeni w automaty, a jeden z rozbrojonych jest sierżantem UB. Ale - tak, czy siak - antysemityzm wyklętych został pokazany i napiętnowany. Powiedziałem już, że warto zastanowić się, do czego zmierza i do czego potrzebne jest kreowanie takiego obrazu >żołnierzy wyklętych<. Ja nie mam wątpliwości - choć to, co myślę może nie wyczerpywać wszystkich możliwości. Ja myślę tak: skoro twierdzi się, że sprawa >wyklętych< nie jest jednoznaczna - to już tylko krok pozostaje do uznania, że i działania tych wszystkich prokuratorów, sędziów i innych oprawców dobrze zasłużonych w eksterminacji niepodległościowego podziemia, a obecnie dożywających swoich dni za granicą, ale nie tylko, bo także - i to całkiem spokojnie, w kraju - że te działania też nie mogą być jednoznacznie oceniane, a więc - potępiane. A jeszcze mały kroczek - i ci nieliczni funkcjonariusze skazani za szczególne okrucieństwo zaczna domagać się rehabilitacji i odszkodowań. Nierealne ? - nie byłbym taki pewien.
Michnik jest w stosunku do >wyklętych< wyrozumiały, a nawet współczujący; byli w pułapce, nieszczęśni, pozbawieni dowódców. "Wszyscy, przegrani, oszukani, nieszczęśliwi, są przecież nieusuwalnym fragmentem polskiego losu, polskiej smutnej chwały i naiwności zasługującej na wybaczenie. Niewybaczalna jest bowiem tylko podłość nasycona okrucieństwem" - tak kończy Michnik. To wielkie słowa - i jak wielką pociechą może być świadomość, że "zasłużyli na wybaczenie" - dla tych, którzy z rąk oprawców wyszli okaleczeni na ciele i duchu - i jaką pociechą mogłaby być dla tych, którym z obław i katowni wyjść się nie udało ! Bądźcie spokojni - to, co próbowaliście dla Ojczyzny zrobić - zostało wam przez redaktora wybaczone. To między innymi zaparło mi dech.