Eurybiades Eurybiades
2042
BLOG

Zakładam, że to był zamach

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 149

Zakładam, że to był zamach


          Żeby było jasne: zakładam, nie twierdzę, że wiem. Dlaczego tak zakładam? Bo skoro zdarzyło się coś niezwykłego, to i przyczyn trzeba szukać przede wszystkim niezwykłych. Oczywiście - może się zdarzyć, że przyczyny zdarzeń niezwykłych są widoczne na pierwszy rzut oka, i to gołego, że są w dodatku banalnie proste. Zgadzam się, że - jak to gdzieś przeczytałem - jeśli słychać tętent kopyt, to niekoniecznie trzeba uważać, że to zebry, bo bardziej prawdopodobne są zwykłe konie.

          Ale z drugiej strony - jeśli ten tętent jest wyjątkowo cięzki i w dodatku słychać porykiwanie - to może nie warto upierać się, że to konie - no, może trochę ciężkie i w dodatku umiejące ryczeć. Może trzeba przyjąć, że to raczej słonie. W przypadku Smoleńska tętent jest bardzo ciężki i gęsto przeplatany porykiwaniem. Dlatego uważam, że nie ze zwykłymi końmi mamy doczynienia. Dlatego uważam, że to był zamach.

         Bo gdyby w samolot uderzył pioruno wyjątkowej mocy, albo nagły podmuch huraganu rzucił maszyną o ziemię - no, to rozumiem; nieszczęście - i tyle. Los. Można od razu ogłosić, co i z jakiego powodu się stało.

         Ale tak nie było. Samoloty lądują w różnych warunkach - także trudnych, a ten w dodatku, jak wiemy,  nie lądował tylko sprawdzał taką możliwość. Daleko było od jakiejkolwiek pewności - co się stało, ale w świat poszły informacje, że piloci pod presją ze strony Prezydenta czterokrotnie usiłowali wylądować. Brak odpowiedzialności, głupota - czy może wykonywanie zadania? Tylko tak mogę sobie wytłumaczyć wypisywanie takich bzdur tuż po zdarzeniu.
 

          Zresztą - wszystko, co działo się po katastrofie, z trudem mieści się w zakresie trzeźwego myślenia. Co należało pomyśleć po nadejściu pierwszych wiadomości? Ginie prezydent - zwierzchnik sił zbrojnych, ginie szef sztabu generalnego, giną dowódcy wszystkich rodzajów wojsk. To jest cios w zdolność obronną państwa - póki co nie wiemy, czy zamierzony - czy to tylko ślepy los. Dla bezpieczeństwa państwa lepiej założyć, że zamierzony; jeśli się okaże, że ślepy los - to nic się nie stanie. Lepiej tak, niż odwrotnie.

          Co więc powinno nastąpić? Pogotowie sił zbrojnych, pogotowie wszystkich służb państwa, zwrócenie się do sojuszników z paktu z uprzedzeniem, że być możę - ich pomoc będzie potrzebna. Czy coś z tych rzeczy nastąpiło? Nic- kompletny spokój, żeby nie powiedzieć - bezwład. Tak, jakby Prezydent potknął się i rozbił głowę. A przecież i w takim przypadku najpierw trzebaby sprawdzić, czy w tym potknięciu ktoś mu nie pomógł. Wysokie funkcje państwowe są obciążone wysokim ryzykiem utraty życia - po cóż inaczej potrzebna byłaby przez nikogo przecież nie kwestionowana ochrona?

          Ten niedowład można wyjaśnić na dwa sposoby: albo sytuacja tak dalece przerosła rządzących (no, bądźmy precyzyjni - premiera), że nastąpiło kompletne zagubienie zdolności myślenia i działania - albo nie była to niespodzianka. Wolę to pierwsze wyjaśnienie; druga możliwość przejmuje mnie grozą. Trzecie wyjaśnienie - że od razu było wiadomo, że to ślepy los - odrzucam. Niezależnie od tego, co się w końcu okaże - wtedy tego nie można było przyjąć jako pewnik.

         A swoją drogą - teza o zagubieniu z trudem się broni; marszałek sejmu jakoś od razu wiedział, co mu się należy i nawet nie czekal na dopełnienie stosownych procedur. Może po prostu trzeba przyjąć, że w obawie o możliwe konsekwencje natury prawnej i politycznej postawiono na bagatelizowanie i pomniejszanie znaczenia całej sprawy.

        Krótko mówiąc - należało działać. Przecież nie było wiadomo, czy mieliśmy doczynienia z wydarzeniem pojedyńczym i czy nie nastąpią kolejne akty agresji - niekoniecznie połączone z naruszeniem granic. Może ataki na obiekty ważne militarnie lub gospodarczo. To, że nic takiego w końcu się nie wydarzyło, to żaden argument. Zamach mógł mieć na celu albo powiedzenie nam: uważajcie! - albo usunięcie niewygodnego człowieka - albo po prostu wywołanie zamieszania. Możliwości jest sporo.

         Do pewnego czasu można było nie adresować podejrzeń. Można było założyć, że - kto wie, może to Al Kaida czy talibowie. Można było. Ale już od dawna - nie można. Krętactwa przy odczytywaniu nagrań, niszczenie dowodów rzeczowych, zmiana zeznań - nie warto tego dalej wałkować, ale warto sobie odpowiedzieć: czy to nie uzasadnia podejrzeń i ich ukierunkowania.

         Warto też zastanowić się, jak w ten ciąg krętactw wpisują się działania po naszej stronie: kłamstwa o przesianiu ziemi na głębokość metra, o udziale polskich lekarzy w sekcjach - i zapewnienia, że dochodzenie jest prowadzone w możliwie najlepszy sposób. Jak się w to wpisują produkcje licznych dziennikarzy. Znowu - zgroza.

         Zachęcam do myślenia o calej sprawie bez ekscytowania się różnymi doniesieniami natury technicznej. To jest - przynajmniej częściowo - świadome produkowany szum informacyjny, który przeszkadza w szerszym i jaśniejszym widzeniu sprawy. My - nie fachowcy - nie znamy się na tym.

         Możemy natomiast oceniać tzw. tło. Jasne jest przecież, że takie np. fakty: zamach na papieża, trucie prezydenta Ukrainy, zabójstwo byłego przywódcy Czeczenii - żeby wymienić tylko ważniejsze - miały miejsce, a ich autorstwo nie jest kwestionowane. W przeszłości bardziej odległej - zamordowanie Bandery w Monachium (15 lat po wojnie!), zamordowanie Petluny w Paryżu, Trockiego - na drugim końcu świata. Mówienie o funcjonującej od dawna metodzie eliminowania przeciwników politycznych - często już tylko dla zemsty - jest w pełni uzasadnione. Wiem co mogę na to usłyszeć - bo już nieraz słyszałem:  a kim takim był Kaczyński, żeby komuś chciało się go zabijać?
 

          Moim zdaniem - tylko kompletna ślepota polityczna lub przespanie ostatnich lat uzasadniają takie pytanie; usilna praca nad zbudowaniem gospodarczych i politycznych sojuszy na Wschodzie czy doprowadzenie do zastopowania agresji na Gruzję - to nie wystarcza? Kaczyński był kłodą leżącą na drodze rosyjskiego ekspansjonizmu; nie wiem czy dostatecznie ciężką i grubą - ale był.

        Ja mam tyle na uzasadnienie tutułowego założenia. Powtarzam - założenia, a nie całkowitej pewności. Głowy za to, że to był zamach - mimo wszystko nie dam. Nie jest mi do niczego potrzebny obraz bohaterskiego prezydenta zamordowanego przez Rosjan. Nie forsuję tego obrazu na siłę. Strata Prezydenta dotknęła mnie osobiście i dużo dałbym, aby się to wszystko nie wydarzyło. A skoro już się wydarzyło - naprawdę wolałbym, aby moje założenie o zamachu okazało się nieprawdziwe. Znaczyłoby to, że mimo wszystko nie można zrobić z nami wszystkiego, co się chce - i to przy akceptacji ze strony naszej władzy.

        Naprawdę wolałbym - tylko proszę choć odrobinę szanować moją inteligencję - skromną, ale jednak pozwalającą myśleć - i nie częstować mnie opowieściami o brawurze pilota, presji, pijaństwie generała - słowem, o winie tych, których już nie ma i na których można spokojnie spychać odpowiedzialność. Nieodpowiedzialna brawura? Przecież do tej roboty nie brano zawadiackich chojraków z ulicy - było szkolenie, sprawdzenie predyspozycji, przesiew. Podatność na presję? Wiadomo było przecież, że można bezkarnie postąpić wbrew życzeniu Prezydenta (Tbilisi!) - i w dodatku liczyć na nagrodę.

       Dajmy więc spokój. To numer stary i zbyt ograny - u mnie nie przejdzie.

        Kwestia odpowiedzialności pozostaje sprawą otwartą; inaczej wygląda, jeśli mamy do czynienia z zamachem - inaczej, jeśli naszą stronę obciąża tylko niechlujstwo i niedbalstwo. Tylko? To też przecież zbrodnicze.

        Nie jestem naiwny - wiem, czego możemy się spodziewać. Gdyby sprawę odpowiedzialności traktować u nas serio i gdyby nie wszystkie karty znajdowały się w jednym ręku - powinny posypać się głowy, zaczynając od premiera, który odpowiada za wszystko - od atmosfery wokół Prezydenta i od rozdzielenia wizyty w Katyniu zaczynając.

        Póki co - to nie nastąpi. Pozostaje pamiętać.

       

 

 

 

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka